Relacja z Targów Rzeczy Wyjątkowych we Wrocławiu

Magia rękodzieła, zapach świec i blask biżuterii

Miniony weekend spędziłam w jednym z moich ulubionych miejsc we Wrocławiu – Czasoprzestrzeni – podczas Targów Rzeczy Wyjątkowych JWSR. I jak zwykle: było pięknie, inspirująco i… zdecydowanie za krótko, by obejrzeć wszystko, co chciałabym zobaczyć!

Atmosfera? Ciepła, radosna, pełna rozmów i twórczej energii. Przestrzeń zajezdni znów zamieniła się w królestwo designu, sztuki i pasji. Pachniały świece, błyszczały kamienie, a każdy kącik kusił czymś wyjątkowym. Moją uwagę najbardziej przyciągnęła oczywiście biżuteria handmade – unikalna, odważna, osobista.

Biżuteryjni twórcy, którzy zachwycili mnie na Targach:

Art-Tu

Kwiaty, które nigdy nie zwiędną? Tak, to możliwe.
Oprócz urodzin, walentynek czy innych wyjątkowych okazji, to właśnie wiosna jest największym symbolem kwiatów. Czas, gdy natura budzi się do życia, a kolory wracają z podwójną siłą.

A teraz wyobraźcie sobie, że możecie zatrzymać ten moment… na zawsze. Bez podlewania, bez usychania, bez utraty barw. Kawałek wiosny, który będzie z Wami każdego dnia – w formie biżuterii, która nie tylko zachwyca, ale też niesie ze sobą symbolikę życia, piękna i delikatności. Podczas targów właścicielka marki Art-tu zaprezentowała przepiękną kolekcję inspirowaną kwiatami: od drobnych kolczyków na sztyfcie, przez wiszące modele, aż po pierścionki i naszyjniki – każdy z elementów nawiązywał do innego gatunku. Wśród nich znajdziecie zarówno znane i kochane klasyki, jak i mniej oczywiste, botaniczne perełki.

Sama jestem ogromną fanką kwiatów – w każdej formie – i choć tym razem nie zabrałam ich ze sobą do domu, mam przeczucie, że przy kolejnej okazji to się zdecydowanie zmieni. Bo jak tu się oprzeć kawałkowi wiecznej wiosny?

Z głową w piórach

Niekonwencjonalne podejście do biżuterii? To właśnie znak rozpoznawczy marki „Z głową w piórach” – idealnie wpisujący się w styl jej twórczyni

Nie muszę chyba przekonywać, że kolczyki są lekkie… jak piórko! A przy tym – absolutnie nietuzinkowe. Szeroka paleta wzorów i kolorów sprawia, że z łatwością znajdziesz parę, która doskonale podkreśli Twój styl – szczególnie wtedy, gdy dress code nie narzuca sztywnych zasad, a Ty chcesz zaszaleć z formą. Szukasz czegoś bardziej stonowanego? W kolekcji znajdziesz także kolory idealne na co dzień – spokojniejsze, ale nadal z pazurem. To świetny kompromis pomiędzy wygodą a wyrazistym dodatkiem – mimo swojej wielkości, kolczyki są bardzo komfortowe w noszeniu. Idealne na nietypowe okazje, artystyczne wydarzenia lub po prostu… kiedy masz ochotę być sobą – na 100%

mila handmade ceramics

Ceramika w zupełnie nowym wydaniu – nie na stole, a… na dłoni i przy uchu.


Z czym kojarzy się ceramika? Z pięknie formowanymi kubkami i talerzami – tymi, dla których jesteśmy w stanie wstać odrobinę wcześniej, by w spokoju napić się porannej kawy i nacieszyć zmysły estetyką, która koi wnętrze. Tym razem jednak nie będzie o naczyniach – a o ceramicznej biżuterii, która zachwyca równie mocno. Pierwsze, co przyciągnęło moją uwagę, to pierścionki o nieregularnych, organicznych kształtach. Każdy z nich inny, z delikatnymi wariacjami wzorów – utrzymanymi w stonowanej, spokojnej stylistyce. Przymierzyłam kilka i muszę przyznać: są wygodne, lekkie i bardzo „inne”. To te dodatki, których nie da się pomylić z żadnymi innymi.
Niepowtarzalność wpisana w materiał, formę i gest.

Ale to nie wszystko – bo potem… zobaczyłam kolczyki.
W formie klasycznego koła, ale zinterpretowanego na nowo – większe, ale nie przytłaczające. W neutralnych, ziemistych tonacjach, które pasują do wszystkiego i zawsze wyglądają dobrze. To właśnie ten rodzaj biżuterii, który mogłabyś zobaczyć zarówno u clean girl w minimalistycznym total looku, jak i u stylowej blogerki mody, która łączy klasykę z twistem. I choć minimalistyczne, to mają w sobie coś, co wyróżnia – fakturę, ręczną pracę, szlachetne niedoskonałości. Takie, których nikt inny na ulicy raczej nie ma – a to, w dzisiejszym świecie „tego samego z sieciówki”, jest naprawdę bezcenne.

dwukroopek

A gdyby tak… nosić sztukę zawsze przy sobie?
Nie w formie plakatu na ścianie, nie w oprawionej ramie, ale jako detal – lekki, wygodny, poręczny. Marka Dwukropek udowadnia, że to możliwe. Jej ręcznie malowane kolczyki to prawdziwe obrazy w miniaturze – tworzone z ogromną dbałością o każdy szczegół, na maleńkich kawałkach drewna. Patrząc na nie, trudno uwierzyć, że powstały bez użycia druku – a jednak każdy egzemplarz to efekt pracy rąk, pędzla i cierpliwości.

Szczególnie przyciągnęły mój wzrok miniaturowe portrety Vincenta van Gogha, inspirowane jego autoportretem. W mojej duszy coś mocno rezonuje z jego twórczością – z tą emocjonalnością, intensywnością barw i niepokojem zawartym w pociągnięciach pędzla. Może właśnie dlatego ten maleńki Van Gogh szeptał do mnie najgłośniej… choć obok leżała także Frida Kahlo, równie ekspresyjna i pełna symboli. A obok nich – wiele wzorów inspirowanych naturą, zarówno tą żywą, jak i martwą.

To nie są zwykłe kolczyki – to dosłownie i w przenośni małe dzieła sztuki

małgorzata jancewicz górniak

Ach, ten rodzaj biżuterii to prawdziwa magia detalu. Ręcznie dziergana z niesamowitą precyzją, wzbogacona o maleńkie koraliki lub drobne kamienie – wymaga nie tylko ogromnych umiejętności, ale też cierpliwości, której trudno nie podziwiać. Wykonanie jednej pary potrafi zająć nawet kilka dni, a każda pomyłka może oznaczać konieczność rozpoczęcia pracy od nowa.

Pani Małgorzata jest dopiero drugą osobą tworzącą biżuterię tą techniką, którą miałam przyjemność poznać osobiście – i od razu ujęła mnie swoim podejściem do rzemiosła. Kolczyki, które prezentowała, są niezwykle lekkie, wręcz niewyczuwalne podczas noszenia.
Ich misternie przeplatane wzory przywodzą na myśl filigranowe motywy – z daleka wyglądają niemal jak wykonane z metalu, ale przecież dobrze wiemy, że wtedy nie byłyby aż tak wygodne. To, co tworzy, to nie tylko biżuteria – to tekstylna rzeźba, która w swojej delikatności skrywa ogrom pracy i serca. Efekt końcowy jest zachwycający i trudny do osiągnięcia jakąkolwiek inną techniką.


To właśnie ten rodzaj detalu, który przyciąga wzrok i sprawia, że chce się podejść bliżej, zapytać, dotknąć, przymierzyć… i zabrać ze sobą do domu kawałek tej precyzji.

Co jeszcze ciekawego pojawiło się na targach?

Nie samą biżuterią człowiek żyje – przecież trzeba ją jeszcze gdzieś trzymać!
Uwielbiam wpatrywać się w surowe, inspirowane naturą formy ceramiczne, które zawsze zdają się do mnie szeptać: „zabierz nas do domu”. Niestety, każda szafa, mieszkanie czy dom mają swoje granice… i ja, z pokorą, czekam na moment, w którym będę mogła je trochę przesunąć 😉

Zupełnie inaczej jest jednak wtedy, gdy trafiam na przedmiot, który rozwiązuje kilka problemów naraz. Taki, który łączy funkcję estetyczną z praktyczną. A konkretnie – pomaga w:

✔️ utrzymaniu porządku
✔️ organizacji przestrzeni
✔️ dbaniu o jakość przechowywanej biżuterii

I właśnie dlatego skusiłam się na podstawkę z piramidką na biżuterię, którą wypatrzyłam u Joanny Szewczuk. Idealny rozmiar, piękne wykonanie i bardzo przystępna cena (30 zł). Zobaczcie sami, co jeszcze tworzy – może zostało jeszcze kilka tych ceramicznych cudeniek z targów!

✨ Instagram: Joanna Szewczuk ✨

Dlaczego warto odwiedzać takie wydarzenia?

Targi Rzeczy Wyjątkowych to coś więcej niż zakupy. To spotkania z twórcami, którzy wkładają całe serce w to, co robią. To okazja, by dotknąć, przymierzyć, posłuchać historii, które kryją się za projektami. Dla miłośników biżuterii i rękodzieła – prawdziwa uczta. Dla twórców – źródło inspiracji i kontaktów.

Jeśli chcesz zobaczyć relację wideo z tego wydarzenia – wpadaj na mojego Instagrama

@diamentowa_rekawiczka – Video z targów (link) a jeśli jesteś tutaj przypadkiem, poznajmy się – Kliknij

Masz swoją ulubioną markę handmade, którą odkryłaś na targach? Daj znać w komentarzu – chętnie poznam nowe nazwiska!

A jeśli chcesz, żebym opisywała więcej takich wydarzeń – obserwuj mnie tutaj i w mediach społecznościowych

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *